czwartek, 27 września 2012

Wielkie podsumowanie

W telegraficznym skrócie:
9 krajów
5106 km
312 litrów benzyny
11 dni
wiele nowych doświadczeń
wielu nowych znajomych
wspaniałe widoki
niezapomniane przeżycia
jednym słowem kolejny już trzeci złombol za nami!!

Dziękujemy wszystkim z którymi mogliśmy podróżować w szczególności Szkodnikom i załodze Abueli!

Niech złom będzie z Wami!!


Zdjęcia (klik)

wtorek, 25 września 2012

Kierunek dom!

0845 Wyruszamy z Orasaca i kierujemy się na Mostar, navi wyznaczyło 1130 km do domu.
1000 Jesteśmy w Medugorje, przejeżdżamy przez miasteczko, żegnamy się ze Szkodnikami i Abuelą i lecimy na Sarajevo, dalej Budapeszt a potem już tylko Słowacja i do domku.
0415 Jesteśmy w domu!! Ponad 17 godzin jazdy i 1115 km w jednym kawałku! Hranolka dała rade, kolejny raz. DOBRANOC 

poniedziałek, 24 września 2012

Poniedziałek

0830 Dziwnym trafem większość człowieków boli głowa.


1020 Naprawiamy większość usterek, udało nam się uporać z gubiącym się prądem i narazie działa. Wycieraczki nadal działają tylko w trybie bardzo szybkim a do tego rano odkryliśmy że mamy kapcia w tylnym prawym kole. Pojedziemy dzisiaj zwiedzać Dubrovnik to zahaczymy o wulkanizatora.

Niedziela

0730 Pobudka, szybka kąpiel w lodowatym adriatyku i jedziemy zwiedzać Kotor.


0915 Nie chcąco znajdujemy wejście na mury obronne. Stwierdzamy że przejdziemy się najkrótszą trasą i zrobimy małe kółko. Niestety w połowie drogi okazuje się że albo idziemy do samej góry albo wracamy bo drugiej drogi nie ma, więc idziemy na sam szczyt.

1100 Wyjeżdżamy z Kotoru i kierujemy się w stronę Dubrovnika, po drodze chcemy jeszcze zatankować i zrobić zakupy.

1530 Znajdujemy przyjemny kamping. Rozbijamy się, szybki obiad i nad morze.

Sobota- Meteory

0739 Czasu Greckiego wstajemy i zaczynamy się ogarniać a nie jest łatwo. Najbliższy kibelek jest jakieś 10 metrów wyżej w zależności od płci w lewych albo prawych krzakach.


0900 Jedziemy drogą widokową pomiedzy meteorami. Wyglada to mnie więcej jak maczuga herkulesa razy 100 a jej szczycie klasztor. Robi wrażenie o wiele więsze niż całe Ateny i Akropol.

1210 Przekraczamy granicę Grecji z Macedonią i szukamy stacji. Udało się, tankujemy do pełna skodziany i dalej w droge.

1403 Przekraczamy granicę Macedonii z Albanią i rozpoczynamy rajd wśród kretynów.

1600 Zatrzymujemy się na szybkie jedzonko, zmiane za kierownicą wygrywa Ola. W myśl zasady co Cie nie zabije to Cię wzmocni pojedzie przez stolice Albanii- Tirane.

2230 Udało się dotrzeć do Czarnogóry. Znajdujemy odpowiednie miejsce na dzikie spanko nad samym morzem.

Piątek- dzień po...

Znowu parę słów o dniu poprzednim. Wygladał mniej więcej tak: piwko, basen, piwko, basen a wieczorkiem wyjście do miasteczka.




0940 Ruszamy z kempingu jako jedni z ostatni. Plan na powrót mniej wiecej już jest. Dzisiaj zwiedzamy Ateny, potem Meteory. Następnie Macedonia, Albania, Czarnogóra. Tam zatrzymujemy się w Kotorze, potem Dubrovnik i tam chwile poplażujemy. Potem Mostar i już w kierunku domu przez Bośnie. Niestety ciągle mamy problemy z elektryką. Robimy jednak obejście tego jednego felernego bezpiecznika i lecimy dalej. Najpotrzebniejsze rzeczy działają.

1240 Przejeżdżamy przez Tripolis i wpadamy na autostrade do Aten!

1400 Jesteśmy w Atenach i zaczynamy poszukiwania Akropolu.

1610 Po ponad dwóch godzinach błądzenia i szukania siebie nawzajem udaje nam się co prawda grupkami ale zawsze dotrzeć na Akropol. Aparat w dłoń i jazda.

1745 Pooglądali kupke kamieni więc uciekamy z tego chorego miasta. Wszyscy są zdania że Akropol ładny ale nikogo jakoś specjalnie nie zachwycił, może po prostu się nie znamy ale to przecież tylko pare kamieni.

1915 Ciągle w drodze. Kierujemy się na Meteory czyli klasztory umieszczone na szczytach gór.

0000 Docieramy pod same Meteory i nocujemy na dziko na jakimś parking, wszyscy wycięci na amen, więc tylko po piwku i do spania.

środa, 19 września 2012

Środa- meta!!

0850 Wyjeżdżamy z naszego prywatnego bezpłatnego biwaku. Mamy niespodziewaną godzine w plecy bo Grecja jest w innej strefie czasowej.
1200 Stajemy na szybkie sikanie gdzieś. Grecja jeżeli chodzi o drogi. Pozytywnie zaskakuje, eleganckie równe i pełno fajnych serpentyn.
1420 Po drodze zbieramy Żuczka, lecimy powolutku na Olimp.
1500 META!! Mamy piękny kemping, z basenem i w ogóle. Szampan, piwo i świętujemy!! W sumie 2483 km!!